Czy kiedykolwiek przydarzyło ci się coś takiego? Rozmawiasz z kimś o wolności i mówisz coś w rodzaju:
– Rząd nie powinien opiekować się biednymi.
Dostajesz taką odpowiedź:
– Tak? Kto w takim razie opiekowałby się biednymi?
– Ależ to proste – odpowiadasz. – Będzie więcej organizacji charytatywnych i szans na znalezienie pracy; każdego obchodzą biedni, bo każdy zadaje to samo pytanie o ich los, a poza tym rząd i tak wcale im nie pomaga itd. itp.
W miarę jak odpowiadasz, osoba słuchająca twoich mądrych uwag zadaje coraz to nowe sceptyczne pytania, aż w końcu musisz udowadniać sens wszystkiego – od standardu złota do kwestii pozbycia się płacy minimalnej...
Pisałem już, jak tego uniknąć, w artykule Forget the Argument From Efficiency, ale chciałbym zaproponować jeszcze inne rozwiązanie problemu, jak bronić wolności w obliczu sceptycyzmu.
Uważam, że Prywatne Agencje Arbitrażowe [Dispute Resolution Organizations (DROs) – dosłownie: Organizacje do Rozwiązywania Sporów] mogłyby zastąpić rząd w podstawowych dziedzinach jego działalności. Ta idea często spotyka się z zarzutem, że PAA po prostu staną się mini-rządami. Pewien rozmówca wysunął taki argument:
– Ale PAA zmusiłyby mnie do noszenia przy sobie dowodu tożsamości [ID card – można tłumaczyć też jako „dowód osobisty”] – dokładnie tak jak rząd!
Wszystkie zwyczajowe odpowiedzi miałem już gotowe, ale spróbowałem innego podejścia. Po prostu odpowiedziałem:
– To świetne postawienie problemu! Spróbujmy odpowiedzieć w ten sposób: jeżeli ty jesteś Prywatną Agencją Arbitrażową i chcesz, żebym został twoim klientem, a ja mówię ci, że nienawidzę dowodów tożsamości, jak mógłbyś rozwiązać mój problem?
Nastąpiła przerwa. Umysł zaczął pracować. – No cóż, może nie musiałbyś nosić ze sobą dowodu tożsamości per se... Moglibyśmy użyć odcisków palców, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Albo skanów siatkówki oka. Albo identyfikacji głosowej.
– A gdybym powiedział, że tych rzeczy też nie znoszę? Albo gdyby były za drogie?
– No nie wiem – odpowiedział mój były przeciwnik. – Myślę, że, gdybyś coś kupował, za dowód tożsamości mogłaby posłużyć karta kredytowa. Albo inna karta płatnicza. Hmm. A może musiałbyś zarejestrować wszystko, co kupujesz, żeby dostać gwarancję, żeby...
Przysięgam – mówił jeszcze bez przerwy przez pięć minut, ze zmarszczoną brwią, z zapałem wymyślając wszystkie sposoby, w które PAA unikają zmuszania klientów do noszenia dowodów tożsamości.
Zapomniał tylko o jednym rozwiązaniu. I nie mogłem się oprzeć...
– Ale powiedz mi, dlaczego Prywatne Agencje Arbitrażowe miałyby w ogóle chcieć, żebyś nosił przy sobie dowód tożsamości?
– Bo to by się im bardziej opłacało.
– Jasne, ale jak spowodowaliby, żeby tobie się to opłacało?
– Hmm?
– Skoro oni chcą, żebyś ty nosił przy sobie dowód tożsamości, jak cię do tego skłonią?
Brew mojego rozmówcy znów się zmarszczyła. Ludziom tak trudno myśleć „bezpaństwowo”...
– Zachęcając mnie?
– Pewnie tak. Jak mogliby to zrobić?
Brew zmarszczyła się jeszcze bardziej. – Może tak jak w kawiarenkach, gdzie za pięć zamówionych kaw dają mi za darmo szóstą? Albo tak jak z milami lotniczymi. Albo tak jak z punktami na stacjach benzynowych. Albo jak w sklepach komputerowych – jak płacisz gotówką, to obniżają trochę cenę...
I znowu mówił przez kolejnych kilka minut. Ale nagle przerwał. – Ale co, jeżeli Prywatnym Agencjom Arbitrażowym nie będzie opłacało się dawać mi rabatów za noszenie dowodu tożsamości?
– Pomyślmy: co ten fakt mówiłby nam o dowodach tożsamości?
– Że... że wcale nie mają takiej wielkiej wartości.
I tu go miałem! Zamiast żebym sam okopywał się na stanowisku obrońcy wolności, wspólnie badaliśmy temat, a mój rozmówca podawał dziesiątki rozwiązań.
I to była świetna zabawa!
Opuściłem go, nie stwierdzając jednego oczywistego faktu, chociaż nie było to łatwe! Oczywisty fakt był taki: spójrz, ile kreatywnego myślenia uwalnia się przy braku państwowego przymusu!
Więc kiedy następnym razem będziesz rozmawiał ze sceptykiem o wolności, spróbujcie zamienić się rolami. Możesz być zdziwiony, jak szybko znajdziecie się po tej samej stronie.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Stefan Molyneux, Inviting Freedom: Releasing Everyone's ‘Inner Libertarian’, http://freedomain.blogspot.com/2006/06/inviting-freedom-releasing-everyones.html
Inviting Freedom: Releasing Everyone's ‘Inner Libertarian’ opublikowano po raz pierwszy 7 czerwca 2006 r.
– Rząd nie powinien opiekować się biednymi.
Dostajesz taką odpowiedź:
– Tak? Kto w takim razie opiekowałby się biednymi?
– Ależ to proste – odpowiadasz. – Będzie więcej organizacji charytatywnych i szans na znalezienie pracy; każdego obchodzą biedni, bo każdy zadaje to samo pytanie o ich los, a poza tym rząd i tak wcale im nie pomaga itd. itp.
W miarę jak odpowiadasz, osoba słuchająca twoich mądrych uwag zadaje coraz to nowe sceptyczne pytania, aż w końcu musisz udowadniać sens wszystkiego – od standardu złota do kwestii pozbycia się płacy minimalnej...
Pisałem już, jak tego uniknąć, w artykule Forget the Argument From Efficiency, ale chciałbym zaproponować jeszcze inne rozwiązanie problemu, jak bronić wolności w obliczu sceptycyzmu.
Uważam, że Prywatne Agencje Arbitrażowe [Dispute Resolution Organizations (DROs) – dosłownie: Organizacje do Rozwiązywania Sporów] mogłyby zastąpić rząd w podstawowych dziedzinach jego działalności. Ta idea często spotyka się z zarzutem, że PAA po prostu staną się mini-rządami. Pewien rozmówca wysunął taki argument:
– Ale PAA zmusiłyby mnie do noszenia przy sobie dowodu tożsamości [ID card – można tłumaczyć też jako „dowód osobisty”] – dokładnie tak jak rząd!
Wszystkie zwyczajowe odpowiedzi miałem już gotowe, ale spróbowałem innego podejścia. Po prostu odpowiedziałem:
– To świetne postawienie problemu! Spróbujmy odpowiedzieć w ten sposób: jeżeli ty jesteś Prywatną Agencją Arbitrażową i chcesz, żebym został twoim klientem, a ja mówię ci, że nienawidzę dowodów tożsamości, jak mógłbyś rozwiązać mój problem?
Nastąpiła przerwa. Umysł zaczął pracować. – No cóż, może nie musiałbyś nosić ze sobą dowodu tożsamości per se... Moglibyśmy użyć odcisków palców, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Albo skanów siatkówki oka. Albo identyfikacji głosowej.
– A gdybym powiedział, że tych rzeczy też nie znoszę? Albo gdyby były za drogie?
– No nie wiem – odpowiedział mój były przeciwnik. – Myślę, że, gdybyś coś kupował, za dowód tożsamości mogłaby posłużyć karta kredytowa. Albo inna karta płatnicza. Hmm. A może musiałbyś zarejestrować wszystko, co kupujesz, żeby dostać gwarancję, żeby...
Przysięgam – mówił jeszcze bez przerwy przez pięć minut, ze zmarszczoną brwią, z zapałem wymyślając wszystkie sposoby, w które PAA unikają zmuszania klientów do noszenia dowodów tożsamości.
Zapomniał tylko o jednym rozwiązaniu. I nie mogłem się oprzeć...
– Ale powiedz mi, dlaczego Prywatne Agencje Arbitrażowe miałyby w ogóle chcieć, żebyś nosił przy sobie dowód tożsamości?
– Bo to by się im bardziej opłacało.
– Jasne, ale jak spowodowaliby, żeby tobie się to opłacało?
– Hmm?
– Skoro oni chcą, żebyś ty nosił przy sobie dowód tożsamości, jak cię do tego skłonią?
Brew mojego rozmówcy znów się zmarszczyła. Ludziom tak trudno myśleć „bezpaństwowo”...
– Zachęcając mnie?
– Pewnie tak. Jak mogliby to zrobić?
Brew zmarszczyła się jeszcze bardziej. – Może tak jak w kawiarenkach, gdzie za pięć zamówionych kaw dają mi za darmo szóstą? Albo tak jak z milami lotniczymi. Albo tak jak z punktami na stacjach benzynowych. Albo jak w sklepach komputerowych – jak płacisz gotówką, to obniżają trochę cenę...
I znowu mówił przez kolejnych kilka minut. Ale nagle przerwał. – Ale co, jeżeli Prywatnym Agencjom Arbitrażowym nie będzie opłacało się dawać mi rabatów za noszenie dowodu tożsamości?
– Pomyślmy: co ten fakt mówiłby nam o dowodach tożsamości?
– Że... że wcale nie mają takiej wielkiej wartości.
I tu go miałem! Zamiast żebym sam okopywał się na stanowisku obrońcy wolności, wspólnie badaliśmy temat, a mój rozmówca podawał dziesiątki rozwiązań.
I to była świetna zabawa!
Opuściłem go, nie stwierdzając jednego oczywistego faktu, chociaż nie było to łatwe! Oczywisty fakt był taki: spójrz, ile kreatywnego myślenia uwalnia się przy braku państwowego przymusu!
Więc kiedy następnym razem będziesz rozmawiał ze sceptykiem o wolności, spróbujcie zamienić się rolami. Możesz być zdziwiony, jak szybko znajdziecie się po tej samej stronie.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Stefan Molyneux, Inviting Freedom: Releasing Everyone's ‘Inner Libertarian’, http://freedomain.blogspot.com/2006/06/inviting-freedom-releasing-everyones.html
Inviting Freedom: Releasing Everyone's ‘Inner Libertarian’ opublikowano po raz pierwszy 7 czerwca 2006 r.
No comments:
Post a Comment