Na początek chciałbym podziękować wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoimi przemyśleniami na temat mojego ostatniego artykułu Broń w pokoju. Reakcje można podzielić z grubsza na dwie kategorie:
„Świetny artykuł!”
i
„Jesteś wariatem!”
Naturalnie, nie mam zamiaru kłócić się z pierwszą oceną; przyjrzyjmy się zatem zarzutom wysuwanym przez autorów drugiej.
Ogólnie rzecz biorąc, kwestionowano moją poczytalność, bo wielu ludzi uważało, że według mojego poglądu, kiedy ktoś łamie prawo, rząd natychmiast go rozstrzeliwuje. W moim świecie – jak się zdaje – w chwili, gdy nieznacznie przekroczysz na drodze prędkość, kule wystrzelone przez państwowych snajperów rozrywają ci czaszkę.
Oczywiście, wskutek tego Ziemia stałaby się w większej części bezludna. Chciałbym zatem wyjaśnić moje stanowisko dotyczące zależności między łamaniem prawa a agresją ze strony państwa.
Jeżeli nie złożysz zeznania podatkowego, nie zawloką cię od razu przed niesprawiedliwy sąd i nie rozstrzelają po szybkim stalinowskim procesie. To trochę potrwa. ; ) Raczej dostaniesz list – zazwyczaj dosyć uprzejmy – z pytaniem, czy jest jakiś problem. Jeżeli nie odpowiesz na ten list, właściwie nic się nie stanie.
Przynajmniej przez pewien czas.
Jeżeli po raz kolejny nie złożysz zeznania podatkowego, możesz dostać następny list. Albo i nie. Władze podatkowe czasami zostawiają cię w spokoju przez kilka lat, żeby wzmocnić swoje późniejsze oskarżenie, wskazując na to, że rozmyślnie uchylasz się od płacenia podatków.
Jednak w końcu nadejdzie dzień, w którym dostaniesz już nie tak uprzejmy list. W tym liście powiedzą ci, żebyś złożył swoje zeznanie podatkowe albo liczył się z konsekwencjami – te konsekwencje to już na pewno nie będzie kolejny list. Jeżeli nadal nie złożysz zeznania podatkowego, otrzymasz kolejny list, zawierający szczegółowy opis działań, które zostaną przeciw tobie podjęte, jeżeli nie złożysz zeznania bezzwłocznie. Jeżeli wciąż będziesz postępował podobnie jak wcześniej, dostaniesz następny list – zdecydowanie nie-uprzejmy – z datą rozprawy sądowej i spisem kar, które zostaną ci wymierzone, jeśli zostaniesz uznany winnym uchylania się od podatków. Na początku będą to głównie kary finansowe – zaległe podatki, grzywny itd. Jeżeli stawisz się przed sądem, uznają cię za winnego i nałożą wysokie kary finansowe. Jeżeli ich nie zapłacisz albo w ogóle nie pojawisz się w sądzie – wcześniej czy później przyjdzie po ciebie policja, żeby cię aresztować.
Kiedy policja przyjdzie, żeby cię aresztować, będziesz się mocno obawiał działania w samoobronie, mimo że działania policji to po prostu bezprawne najście na dom. Kiedy funkcjonariusze wyłamią drzwi wejściowe, a ty wyciągniesz pistolet, żeby się bronić, z dużym prawdopodobieństwem zostaniesz zastrzelony. Nawet jeśli nie zostaniesz zastrzelony, twój pobyt w więzieniu znacznie się przedłuży, bo nie tylko uchylałeś się od płacenia podatków, ale także groziłeś policjantom.
Jeżeli spróbujesz uciec z policyjnego aresztu – albo (później) z więzienia – z dużym prawdopodobieństwem zostaniesz zastrzelony, a z pewnością dostaniesz surową karę. Jeżeli po zakończeniu odbywania kary wciąż będziesz powstrzymywał się od płacenia podatków, prawdopodobnie spędzisz resztę swojego życia w więzieniu. (Nie musimy wchodzić w okropne szczegóły tego, co dzieje się w więzieniu – powiedzmy tylko tyle: po spędzeniu tam pierwszej nocy możesz spojrzeć świeżym okiem na sądowe ofiary „wojny z terroryzmem”.)
Fakt, że między złamaniem prawa a poniesieniem surowej kary mogą upłynąć miesiące lub lata – w połączeniu z tym, że większość ludzi jest posłusznych państwu i nie ściąga na siebie takich kar – często wprowadza ludzi w błąd co do prawdziwej natury społeczeństwa, w którym żyją.
Weźmy analogiczny przykład – spójrzmy na instytucję niewolnictwa. Większość niewolników nie próbowała uciekać, ani dokonywać agresji wobec swoich panów. Jeżeli ciężko pracowali i przestrzegali zasad, istniało małe prawdopodobieństwo, że zostaną pobici albo pozbawieni jedzenia (chociaż gwałt to już osobna kwestia). Innymi słowy, niewolnik mógł przeżyć większość swojego życia bez doświadczania bezpośredniej agresji. Czy to znaczy, że niewolnictwo nie było wymuszane przemocą? Oczywiście, że nie! Podporządkowanie się przemocy tylko ją maskuje, ale nie eliminuje.
Weźmy inny przykład. Większość ludzi raczej oddałaby portfel grożącemu im bronią [at gunpoint – dosłownie: „trzymającemu ich na muszce”] napastnikowi niż ryzykowała, że zostanie zastrzelona. W większości napadów nie dochodzi do użycia przemocy – tylko do groźby użycia przemocy. Czy uważamy, że nie mamy do czynienia z przemocą, dopóki ktoś rzeczywiście nie zostanie zastrzelony? Jeżeli podchodzi do ciebie jakiś człowiek i sugeruje, że – jeśli nie zapłacisz mu haraczu za „ochronę” – twój dom w pewnej chwili może zostać spalony, czy nie jest to niemoralne zastraszanie?
Niektórzy czytelnicy poczuli się zdezorientowani uwagami na temat szkół państwowych. Zrozumieli moją argumentację w sprawie wojny w Iraku – nie można mówić, że mam prawo sprzeciwiać się wojnie, jeżeli jestem zmuszony do jej finansowania – ale nie potrafili połączyć tego z kwestią szkół państwowych. Pozwólcie, że wyjaśnię. Jeżeli nie płacisz podatków, które idą na szkoły państwowe, następuje ta sama sekwencja zdarzeń, które rozpoczynają się od listu, a kończą na zastrzeleniu ciebie albo wpakowaniu do raju gwałcicieli, jakim jest państwowe więzienie. Ani jeden aspekt finansowania i działalności państwa nie dzieje się poza obszarem przemocy. Nawet Rezerwa Federalna opiera się na przemocy. Jeżeli spróbujesz robić to, co ona, czyli fałszować pieniądze albo stworzysz własną walutę... No cóż, wiesz, co się wtedy dzieje.
Absolutnie rozumiem, że wielu ludzi czuje się bardzo zaniepokojonych prostą prawdą o wszechogarniającej przemocy państwa – i mają zupełną rację! Z chwilą gdy zrozumiesz tę fundamentalną prawdę, twoje życie bezpowrotnie się zmieni. Nie będzie cię już nęciło, żeby opierać swoje argumenty na nużących i skomplikowanych abstrakcjach. Kiedy będziesz rozmawiał z ludźmi o wolności, przejdziesz do sedna sprawy bardzo szybko. Wywrze to ogromny wpływ na wszystkie relacje w twoim życiu. Szybko odkryjesz prawdziwą naturę moralną ludzi wokół ciebie – to może okazać się dosyć szokujące. Więc absolutnie rozumiem ludzi, którzy wahają się, czy przyjąć prawdę o państwowej przemocy. Rozumiem też, dlaczego wolą przyklejać mi etykietkę „ekstremisty” niż samodzielnie i z innymi zacząć poznawać rzeczywistość państwowej przemocy.
Jest też, oczywiście, empiryczna metoda sprawdzenia, czy „broń w pokoju” rzeczywiście istnieje. Jest naprawdę bardzo prosta, chociaż zdecydowanie jej nie polecam.
Przestań przestrzegać prawa.
Jeżeli masz rację [tzn. jeżeli państwowa przemoc nie istnieje], oszczędzasz olbrzymie ilości czasu i pieniędzy. Jednak jeżeli ja mam rację, możemy cię już nigdy nie zobaczyć – co byłoby prawdziwą tragedią, bo każdy libertarianin jest na wagę złota!
Jeśli jednak wahasz się, czy naruszać prawo państwowe, ważne, abyś zadał sobie pytanie „Dlaczego [się waham]?”. Jeżeli jesteś ze sobą szczery, odkryjesz, tak jak ja, że drżysz ze strachu przed państwową przemocą [guns of the state – dosłownie: „państwową bronią” albo „państwowymi mordercami”], a poniżenie wynikające z faktu, że ktoś przez całe życie wydaje ci rozkazy, jest niemal nie do zniesienia.
Rozwiązanie problemu poniżenia wynikającego z przymusowej subordynacji polega na odrzuceniu państwowej przemocy, a nie wyobrażaniu sobie, że zniknie ona, kiedy się jej podporządkujemy. Nie mamy takiej magicznej mocy. Musimy stanąć w obliczu tej prawdy, że żyjemy pod rządami przemocy. Fakt, że nie zostałeś jeszcze aresztowany, nie oznacza, że jesteś wolny.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Stefan Molyneux, The Gun in the Room Part 2: Compliance is not Freedom, http://freedomain.blogspot.com/2006/11/gun-in-room-part-2-part-1-below.html
The Gun in the Room Part 2: Compliance is not Freedom opublikowano po raz pierwszy 21 listopada 2006 r.
Tłumaczenie pierwszej części The Gun in the Room można przeczytać tutaj:
http://luke7777777.blogspot.com/2007/08/tumaczenie-stefan-molyneux-bro-w-pokoju.html
„Świetny artykuł!”
i
„Jesteś wariatem!”
Naturalnie, nie mam zamiaru kłócić się z pierwszą oceną; przyjrzyjmy się zatem zarzutom wysuwanym przez autorów drugiej.
Ogólnie rzecz biorąc, kwestionowano moją poczytalność, bo wielu ludzi uważało, że według mojego poglądu, kiedy ktoś łamie prawo, rząd natychmiast go rozstrzeliwuje. W moim świecie – jak się zdaje – w chwili, gdy nieznacznie przekroczysz na drodze prędkość, kule wystrzelone przez państwowych snajperów rozrywają ci czaszkę.
Oczywiście, wskutek tego Ziemia stałaby się w większej części bezludna. Chciałbym zatem wyjaśnić moje stanowisko dotyczące zależności między łamaniem prawa a agresją ze strony państwa.
Jeżeli nie złożysz zeznania podatkowego, nie zawloką cię od razu przed niesprawiedliwy sąd i nie rozstrzelają po szybkim stalinowskim procesie. To trochę potrwa. ; ) Raczej dostaniesz list – zazwyczaj dosyć uprzejmy – z pytaniem, czy jest jakiś problem. Jeżeli nie odpowiesz na ten list, właściwie nic się nie stanie.
Przynajmniej przez pewien czas.
Jeżeli po raz kolejny nie złożysz zeznania podatkowego, możesz dostać następny list. Albo i nie. Władze podatkowe czasami zostawiają cię w spokoju przez kilka lat, żeby wzmocnić swoje późniejsze oskarżenie, wskazując na to, że rozmyślnie uchylasz się od płacenia podatków.
Jednak w końcu nadejdzie dzień, w którym dostaniesz już nie tak uprzejmy list. W tym liście powiedzą ci, żebyś złożył swoje zeznanie podatkowe albo liczył się z konsekwencjami – te konsekwencje to już na pewno nie będzie kolejny list. Jeżeli nadal nie złożysz zeznania podatkowego, otrzymasz kolejny list, zawierający szczegółowy opis działań, które zostaną przeciw tobie podjęte, jeżeli nie złożysz zeznania bezzwłocznie. Jeżeli wciąż będziesz postępował podobnie jak wcześniej, dostaniesz następny list – zdecydowanie nie-uprzejmy – z datą rozprawy sądowej i spisem kar, które zostaną ci wymierzone, jeśli zostaniesz uznany winnym uchylania się od podatków. Na początku będą to głównie kary finansowe – zaległe podatki, grzywny itd. Jeżeli stawisz się przed sądem, uznają cię za winnego i nałożą wysokie kary finansowe. Jeżeli ich nie zapłacisz albo w ogóle nie pojawisz się w sądzie – wcześniej czy później przyjdzie po ciebie policja, żeby cię aresztować.
Kiedy policja przyjdzie, żeby cię aresztować, będziesz się mocno obawiał działania w samoobronie, mimo że działania policji to po prostu bezprawne najście na dom. Kiedy funkcjonariusze wyłamią drzwi wejściowe, a ty wyciągniesz pistolet, żeby się bronić, z dużym prawdopodobieństwem zostaniesz zastrzelony. Nawet jeśli nie zostaniesz zastrzelony, twój pobyt w więzieniu znacznie się przedłuży, bo nie tylko uchylałeś się od płacenia podatków, ale także groziłeś policjantom.
Jeżeli spróbujesz uciec z policyjnego aresztu – albo (później) z więzienia – z dużym prawdopodobieństwem zostaniesz zastrzelony, a z pewnością dostaniesz surową karę. Jeżeli po zakończeniu odbywania kary wciąż będziesz powstrzymywał się od płacenia podatków, prawdopodobnie spędzisz resztę swojego życia w więzieniu. (Nie musimy wchodzić w okropne szczegóły tego, co dzieje się w więzieniu – powiedzmy tylko tyle: po spędzeniu tam pierwszej nocy możesz spojrzeć świeżym okiem na sądowe ofiary „wojny z terroryzmem”.)
Fakt, że między złamaniem prawa a poniesieniem surowej kary mogą upłynąć miesiące lub lata – w połączeniu z tym, że większość ludzi jest posłusznych państwu i nie ściąga na siebie takich kar – często wprowadza ludzi w błąd co do prawdziwej natury społeczeństwa, w którym żyją.
Weźmy analogiczny przykład – spójrzmy na instytucję niewolnictwa. Większość niewolników nie próbowała uciekać, ani dokonywać agresji wobec swoich panów. Jeżeli ciężko pracowali i przestrzegali zasad, istniało małe prawdopodobieństwo, że zostaną pobici albo pozbawieni jedzenia (chociaż gwałt to już osobna kwestia). Innymi słowy, niewolnik mógł przeżyć większość swojego życia bez doświadczania bezpośredniej agresji. Czy to znaczy, że niewolnictwo nie było wymuszane przemocą? Oczywiście, że nie! Podporządkowanie się przemocy tylko ją maskuje, ale nie eliminuje.
Weźmy inny przykład. Większość ludzi raczej oddałaby portfel grożącemu im bronią [at gunpoint – dosłownie: „trzymającemu ich na muszce”] napastnikowi niż ryzykowała, że zostanie zastrzelona. W większości napadów nie dochodzi do użycia przemocy – tylko do groźby użycia przemocy. Czy uważamy, że nie mamy do czynienia z przemocą, dopóki ktoś rzeczywiście nie zostanie zastrzelony? Jeżeli podchodzi do ciebie jakiś człowiek i sugeruje, że – jeśli nie zapłacisz mu haraczu za „ochronę” – twój dom w pewnej chwili może zostać spalony, czy nie jest to niemoralne zastraszanie?
Niektórzy czytelnicy poczuli się zdezorientowani uwagami na temat szkół państwowych. Zrozumieli moją argumentację w sprawie wojny w Iraku – nie można mówić, że mam prawo sprzeciwiać się wojnie, jeżeli jestem zmuszony do jej finansowania – ale nie potrafili połączyć tego z kwestią szkół państwowych. Pozwólcie, że wyjaśnię. Jeżeli nie płacisz podatków, które idą na szkoły państwowe, następuje ta sama sekwencja zdarzeń, które rozpoczynają się od listu, a kończą na zastrzeleniu ciebie albo wpakowaniu do raju gwałcicieli, jakim jest państwowe więzienie. Ani jeden aspekt finansowania i działalności państwa nie dzieje się poza obszarem przemocy. Nawet Rezerwa Federalna opiera się na przemocy. Jeżeli spróbujesz robić to, co ona, czyli fałszować pieniądze albo stworzysz własną walutę... No cóż, wiesz, co się wtedy dzieje.
Absolutnie rozumiem, że wielu ludzi czuje się bardzo zaniepokojonych prostą prawdą o wszechogarniającej przemocy państwa – i mają zupełną rację! Z chwilą gdy zrozumiesz tę fundamentalną prawdę, twoje życie bezpowrotnie się zmieni. Nie będzie cię już nęciło, żeby opierać swoje argumenty na nużących i skomplikowanych abstrakcjach. Kiedy będziesz rozmawiał z ludźmi o wolności, przejdziesz do sedna sprawy bardzo szybko. Wywrze to ogromny wpływ na wszystkie relacje w twoim życiu. Szybko odkryjesz prawdziwą naturę moralną ludzi wokół ciebie – to może okazać się dosyć szokujące. Więc absolutnie rozumiem ludzi, którzy wahają się, czy przyjąć prawdę o państwowej przemocy. Rozumiem też, dlaczego wolą przyklejać mi etykietkę „ekstremisty” niż samodzielnie i z innymi zacząć poznawać rzeczywistość państwowej przemocy.
Jest też, oczywiście, empiryczna metoda sprawdzenia, czy „broń w pokoju” rzeczywiście istnieje. Jest naprawdę bardzo prosta, chociaż zdecydowanie jej nie polecam.
Przestań przestrzegać prawa.
Jeżeli masz rację [tzn. jeżeli państwowa przemoc nie istnieje], oszczędzasz olbrzymie ilości czasu i pieniędzy. Jednak jeżeli ja mam rację, możemy cię już nigdy nie zobaczyć – co byłoby prawdziwą tragedią, bo każdy libertarianin jest na wagę złota!
Jeśli jednak wahasz się, czy naruszać prawo państwowe, ważne, abyś zadał sobie pytanie „Dlaczego [się waham]?”. Jeżeli jesteś ze sobą szczery, odkryjesz, tak jak ja, że drżysz ze strachu przed państwową przemocą [guns of the state – dosłownie: „państwową bronią” albo „państwowymi mordercami”], a poniżenie wynikające z faktu, że ktoś przez całe życie wydaje ci rozkazy, jest niemal nie do zniesienia.
Rozwiązanie problemu poniżenia wynikającego z przymusowej subordynacji polega na odrzuceniu państwowej przemocy, a nie wyobrażaniu sobie, że zniknie ona, kiedy się jej podporządkujemy. Nie mamy takiej magicznej mocy. Musimy stanąć w obliczu tej prawdy, że żyjemy pod rządami przemocy. Fakt, że nie zostałeś jeszcze aresztowany, nie oznacza, że jesteś wolny.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Stefan Molyneux, The Gun in the Room Part 2: Compliance is not Freedom, http://freedomain.blogspot.com/2006/11/gun-in-room-part-2-part-1-below.html
The Gun in the Room Part 2: Compliance is not Freedom opublikowano po raz pierwszy 21 listopada 2006 r.
Tłumaczenie pierwszej części The Gun in the Room można przeczytać tutaj:
http://luke7777777.blogspot.com/2007/08/tumaczenie-stefan-molyneux-bro-w-pokoju.html
No comments:
Post a Comment