Ostatnio coraz modniejsze staje się rozszerzanie koncepcji praw z istot ludzkich na zwierzęta. Twierdzi się, że zwierzęta cieszą się pełnią praw właściwych ludziom. Nie wolno zatem – to znaczy, żaden człowiek nie ma prawa – zabijać ani zjadać zwierząt.
Ten pogląd wymaga ustalenia jakiegoś kryterium, wskazującego którym zwierzętom lub istotom żywym należą się prawa, a którym nie.
(Niezbyt wielu teoretyków idzie tak daleko jak Albert Schweitzer i odmawia ludziom prawa do rozdeptania karalucha. A gdyby teorię rozszerzyć ze świadomych istot żywych na wszystkie istoty żywe, takie jak bakterie czy rośliny, rodzaj ludzki wymarłby dość szybko.)
Ale zasadniczy błąd teorii praw zwierząt jest znacznie głębszy [1]. Uznawanie praw człowieka nie opiera się wyłącznie na emocjach. Ludzie posiadają prawa nie dlatego, że „czujemy”, iż powinni je posiadać, ale ze względu na racjonalne badanie natury człowieka i wszechświata. Krótko mówiąc, człowiek ma prawa, ponieważ są to prawa naturalne. Są zakorzenione w naturze człowieka: w zdolności jednostki do podejmowania świadomych decyzji, w potrzebie używania umysłu i energii do wyznaczania sobie celów i wybierania wartości, w zdobywaniu wiadomości o świecie, w dążeniu do celu, aby przetrwać i bogacić się, w umiejętności i potrzebie komunikowania się i współdziałania z innymi ludźmi oraz w uczestnictwie w podziale pracy. Krótko mówiąc, człowiek jest zwierzęciem racjonalnym i społecznym. Żadne inne zwierzę ani istota nie posiada umiejętności rozumowania, świadomego wybierania, przekształcania środowiska tak, aby prosperować; nie umie świadomie współpracować z innymi w społeczeństwie i uczestniczyć w podziale pracy.
Zatem choć prawa naturalne, jak podkreślaliśmy, są absolutne, w jednym znaczeniu są względne: odnoszą się do gatunku ludzkiego. Prawa etyczne ludzkości dotyczą każdego człowieka, niezależnie od rasy, wyznania, koloru skóry, płci – ale wyłącznie gatunku ludzkiego. Biblijna historia przedstawia celne spostrzeżenie, że człowiek „otrzymał” – albo, jak możemy powiedzieć w prawie naturalnym, „posiada” – zwierzchnictwo nad wszystkimi gatunkami na ziemi. Prawo naturalne jest w nieunikniony sposób związane z konkretnym gatunkiem.
Pojęcie etyki gatunkowej jako części natury świata można ponadto zaobserwować, rozważając zachowania innych niż ludzki gatunków w przyrodzie. To nie tylko żart, kiedy wskazujemy, że zwierzęta nie szanują „praw” innych zwierząt. Taka jest natura świata i wszystkich organizmów, że żyją, ponieważ żywią się innymi organizmami. Kwestia przetrwania gatunków jest kwestią zębów i pazurów. Byłoby absurdalnym twierdzenie, że wilk jest „zły”, ponieważ istnieje dzięki pożeraniu i „stosowaniu agresji” wobec jagniąt, kurcząt itd. Wilk nie jest złą istotą, która „stosuje agresję” wobec innych gatunków; po prostu podąża za naturalnym prawem przetrwania. Podobnie jest z człowiekiem. Tak samo absurdalnie brzmi twierdzenie, że ludzie „dokonują agresji” wobec krów i wilków, jak twierdzenie, że wilki „dokonują agresji” wobec owiec. Co więcej, jeśli wilk zaatakuje człowieka i człowiek go zabije, byłoby niedorzecznością twierdzić, że wilk był „napastnikiem” albo że został „ukarany” za swoje „przestępstwo”. A jednak takie byłyby konsekwencje rozszerzenia etyki praw naturalnych z ludzi na zwierzęta. Jakiekolwiek pojęcie praw, przestępczości czy agresji może odnosić się wyłącznie do działań jednego człowieka albo grupy ludzi przeciw innym ludziom.
A co z „problemem Marsjan”? Gdybyśmy kiedykolwiek mieli odkryć istoty z innych planet i skontaktować się z nimi, czy można by powiedzieć, że przysługują im te same prawa, co istotom ludzkim? To zależałoby od ich natury. Gdyby nasi hipotetyczni „Marsjanie” byli jak ludzie – świadomi, racjonalni, zdolni do komunikowania się i uczestnictwa w podziale pracy – wtedy przypuszczalnie oni też posiadaliby prawa przynależne dziś jedynie „ziemskim” ludziom [2].
Ale przypuśćmy, że Marsjanie mieliby cechy znanych z legend wampirów i mogliby przetrwać jedynie karmiąc się ludzką krwią. W tym przypadku, niezależnie od ich inteligencji, Marsjanie byliby naszym śmiertelnym wrogiem i nie uważalibyśmy, że przysługują im prawa człowiecze. Byliby śmiertelnym wrogiem nie ze względu na dokonanie podłej agresji, ale dlatego, że potrzeby ich natury w nieunikniony sposób zderzyłyby się z naszymi.
W dowcipnym stwierdzeniu „Uznamy prawa zwierząt, kiedy złożą w tej sprawie wniosek” zawarta jest brutalna prawda. Fakt, że zwierzęta nie składają wniosków domagając się swoich „praw”, jest częścią ich natury i jednym z powodów, dla których nie są człowiekowi równe i nie posiadają praw takich, jak ludzie [3]. Jeżeli ktoś protestowałby, twierdząc, że dzieci też nie składają wniosków, odpowiedź, naturalnie, brzmi: dzieci w przyszłości będą dorosłymi ludźmi, a zwierzęta z pewnością nie [4].
PRZYPISY
[1] Ataku na rzekome prawa zwierząt dokonuje Peter Geach. Zob. Peter Geach, Providence and Evil (Cambridge: Cambridge University Press, 1977), ss. 79–80; Peter Geach, The Virtues (Cambridge: Cambridge University Press, 1977), s. 19.
[2] Por. krótką dyskusję o człowieku i istotach porównywalnych w: John Locke, An Essay Concerning Human Understanding (New York: Collier-Macmillan, 1965), s. 291.
[3] Ścisłą zależność między używaniem języka a gatunkiem ludzkim opisuje Ludwig Wittgenstein. Zob. Ludwig Wittgenstein, Philosophical Investigations (New York: Macmillan, 1958), vol. 2, ss. xi, 223.
[4] Podstawowym błędem zwolenników „praw zwierząt” jest nieumiejętność rozpoznania – albo nawet podjęcia próby rozpoznania – natury gatunku ludzkiego i wynikających z niej różnic między ludźmi a innymi gatunkami. Nieumiejętność myślenia w tych kategoriach powoduje, że wpadają oni w lotne piaski subiektywnych odczuć. Zob. Tibor R. Machan, Human Rights and Human Liberties (Chicago: Nelson-Hall, 1975), ss. 202–3, 241, 1245 i dalej, 256, 292. Analizę krytyczną mylenia dzieci ze zwierzętami przez zwolenników „praw zwierząt” przeprowadza Frey. Zob. R.G. Frey, Interests and Rights (Oxford: Clarendon Press, 1980), ss. 22 i dalej. Książka Frey’a stanowi analizę krytyczną mody na prawa zwierząt w filozofii.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Murray N. Rothbard, The "Rights" of Animals, http://www.mises.org/story/2581
Ten pogląd wymaga ustalenia jakiegoś kryterium, wskazującego którym zwierzętom lub istotom żywym należą się prawa, a którym nie.
(Niezbyt wielu teoretyków idzie tak daleko jak Albert Schweitzer i odmawia ludziom prawa do rozdeptania karalucha. A gdyby teorię rozszerzyć ze świadomych istot żywych na wszystkie istoty żywe, takie jak bakterie czy rośliny, rodzaj ludzki wymarłby dość szybko.)
Ale zasadniczy błąd teorii praw zwierząt jest znacznie głębszy [1]. Uznawanie praw człowieka nie opiera się wyłącznie na emocjach. Ludzie posiadają prawa nie dlatego, że „czujemy”, iż powinni je posiadać, ale ze względu na racjonalne badanie natury człowieka i wszechświata. Krótko mówiąc, człowiek ma prawa, ponieważ są to prawa naturalne. Są zakorzenione w naturze człowieka: w zdolności jednostki do podejmowania świadomych decyzji, w potrzebie używania umysłu i energii do wyznaczania sobie celów i wybierania wartości, w zdobywaniu wiadomości o świecie, w dążeniu do celu, aby przetrwać i bogacić się, w umiejętności i potrzebie komunikowania się i współdziałania z innymi ludźmi oraz w uczestnictwie w podziale pracy. Krótko mówiąc, człowiek jest zwierzęciem racjonalnym i społecznym. Żadne inne zwierzę ani istota nie posiada umiejętności rozumowania, świadomego wybierania, przekształcania środowiska tak, aby prosperować; nie umie świadomie współpracować z innymi w społeczeństwie i uczestniczyć w podziale pracy.
Zatem choć prawa naturalne, jak podkreślaliśmy, są absolutne, w jednym znaczeniu są względne: odnoszą się do gatunku ludzkiego. Prawa etyczne ludzkości dotyczą każdego człowieka, niezależnie od rasy, wyznania, koloru skóry, płci – ale wyłącznie gatunku ludzkiego. Biblijna historia przedstawia celne spostrzeżenie, że człowiek „otrzymał” – albo, jak możemy powiedzieć w prawie naturalnym, „posiada” – zwierzchnictwo nad wszystkimi gatunkami na ziemi. Prawo naturalne jest w nieunikniony sposób związane z konkretnym gatunkiem.
Pojęcie etyki gatunkowej jako części natury świata można ponadto zaobserwować, rozważając zachowania innych niż ludzki gatunków w przyrodzie. To nie tylko żart, kiedy wskazujemy, że zwierzęta nie szanują „praw” innych zwierząt. Taka jest natura świata i wszystkich organizmów, że żyją, ponieważ żywią się innymi organizmami. Kwestia przetrwania gatunków jest kwestią zębów i pazurów. Byłoby absurdalnym twierdzenie, że wilk jest „zły”, ponieważ istnieje dzięki pożeraniu i „stosowaniu agresji” wobec jagniąt, kurcząt itd. Wilk nie jest złą istotą, która „stosuje agresję” wobec innych gatunków; po prostu podąża za naturalnym prawem przetrwania. Podobnie jest z człowiekiem. Tak samo absurdalnie brzmi twierdzenie, że ludzie „dokonują agresji” wobec krów i wilków, jak twierdzenie, że wilki „dokonują agresji” wobec owiec. Co więcej, jeśli wilk zaatakuje człowieka i człowiek go zabije, byłoby niedorzecznością twierdzić, że wilk był „napastnikiem” albo że został „ukarany” za swoje „przestępstwo”. A jednak takie byłyby konsekwencje rozszerzenia etyki praw naturalnych z ludzi na zwierzęta. Jakiekolwiek pojęcie praw, przestępczości czy agresji może odnosić się wyłącznie do działań jednego człowieka albo grupy ludzi przeciw innym ludziom.
A co z „problemem Marsjan”? Gdybyśmy kiedykolwiek mieli odkryć istoty z innych planet i skontaktować się z nimi, czy można by powiedzieć, że przysługują im te same prawa, co istotom ludzkim? To zależałoby od ich natury. Gdyby nasi hipotetyczni „Marsjanie” byli jak ludzie – świadomi, racjonalni, zdolni do komunikowania się i uczestnictwa w podziale pracy – wtedy przypuszczalnie oni też posiadaliby prawa przynależne dziś jedynie „ziemskim” ludziom [2].
Ale przypuśćmy, że Marsjanie mieliby cechy znanych z legend wampirów i mogliby przetrwać jedynie karmiąc się ludzką krwią. W tym przypadku, niezależnie od ich inteligencji, Marsjanie byliby naszym śmiertelnym wrogiem i nie uważalibyśmy, że przysługują im prawa człowiecze. Byliby śmiertelnym wrogiem nie ze względu na dokonanie podłej agresji, ale dlatego, że potrzeby ich natury w nieunikniony sposób zderzyłyby się z naszymi.
W dowcipnym stwierdzeniu „Uznamy prawa zwierząt, kiedy złożą w tej sprawie wniosek” zawarta jest brutalna prawda. Fakt, że zwierzęta nie składają wniosków domagając się swoich „praw”, jest częścią ich natury i jednym z powodów, dla których nie są człowiekowi równe i nie posiadają praw takich, jak ludzie [3]. Jeżeli ktoś protestowałby, twierdząc, że dzieci też nie składają wniosków, odpowiedź, naturalnie, brzmi: dzieci w przyszłości będą dorosłymi ludźmi, a zwierzęta z pewnością nie [4].
PRZYPISY
[1] Ataku na rzekome prawa zwierząt dokonuje Peter Geach. Zob. Peter Geach, Providence and Evil (Cambridge: Cambridge University Press, 1977), ss. 79–80; Peter Geach, The Virtues (Cambridge: Cambridge University Press, 1977), s. 19.
[2] Por. krótką dyskusję o człowieku i istotach porównywalnych w: John Locke, An Essay Concerning Human Understanding (New York: Collier-Macmillan, 1965), s. 291.
[3] Ścisłą zależność między używaniem języka a gatunkiem ludzkim opisuje Ludwig Wittgenstein. Zob. Ludwig Wittgenstein, Philosophical Investigations (New York: Macmillan, 1958), vol. 2, ss. xi, 223.
[4] Podstawowym błędem zwolenników „praw zwierząt” jest nieumiejętność rozpoznania – albo nawet podjęcia próby rozpoznania – natury gatunku ludzkiego i wynikających z niej różnic między ludźmi a innymi gatunkami. Nieumiejętność myślenia w tych kategoriach powoduje, że wpadają oni w lotne piaski subiektywnych odczuć. Zob. Tibor R. Machan, Human Rights and Human Liberties (Chicago: Nelson-Hall, 1975), ss. 202–3, 241, 1245 i dalej, 256, 292. Analizę krytyczną mylenia dzieci ze zwierzętami przez zwolenników „praw zwierząt” przeprowadza Frey. Zob. R.G. Frey, Interests and Rights (Oxford: Clarendon Press, 1980), ss. 22 i dalej. Książka Frey’a stanowi analizę krytyczną mody na prawa zwierząt w filozofii.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Murray N. Rothbard, The "Rights" of Animals, http://www.mises.org/story/2581
No comments:
Post a Comment