„Zgodnie z tym, co twierdzą nasi rządzący i będący na ich usługach intelektualiści (których obecnie jest więcej niż kiedykolwiek), jesteśmy dziś tak bezpieczni jak nigdy. Podobno jesteśmy zabezpieczeni przed globalnym ociepleniem i ochłodzeniem, wymieraniem zwierząt i roślin, znęcaniem się nad żonami, mężami, dziećmi i pracownikami, od biedy, chorób, katastrof, niewiedzy, uprzedzeń, rasizmu, seksizmu, homofobii i mnóstwa innych społecznych plag i niebezpieczeństw. Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie inaczej. W celu zapewnienia nam wszystkich tych rodzajów »bezpieczeństwa« zarządcy państwem zagarniają co roku ponad 40 procent dochodów prywatnych producentów. Dług publiczny i inne wierzytelności rządu rosną nieprzerwanie, co oznacza, że w przyszłości konieczna będzie konfiskata jeszcze większej części dochodów. Z powodu zastąpienia złota rządowym pieniądzem papierowym gwałtownie wzrosło ryzyko finansowe; ciągła deprecjacja waluty dodatkowo odbiera wartość naszym pieniądzom. Każdy szczegół związany z życiem prywatnym, własnością, handlem i umowami podlega regulacjom ujętym w coraz większy labirynt przepisów (legislację), co jest przyczyną nieustannej niepewności prawnej i moralnej. W szczególności pozbawiono nas stopniowo prawa do wykluczenia, nieodłącznie związanego z samym pojęciem prywatnej własności. Jako kupujący nie możemy kupować, od kogo nam się podoba, a jako sprzedający nie możemy wybierać dowolnie kupców. Jako członkowie stowarzyszeń nie mamy prawa zawierać umów ograniczających korzystanie z naszej własności, które w naszym mniemaniu przyniosłyby nam wzajemne korzyści. Jako Amerykanie musimy godzić się na to, żeby w naszym sąsiedztwie zamieszkali imigranci, których nie chcemy mieć za sąsiadów. Jako nauczyciele nie możemy się pozbyć ze swoich klas nieznośnych uczniów. Jako pracodawcy musimy zatrudniać niekompetentnych lub szkodliwych pracowników. Jako właściciele domów jesteśmy zmuszeni do wynajmowania mieszkań niesolidnymi najemcom. Jako bankierzy i szefowie firm ubezpieczeniowych nie mamy prawa unikać niektórych rodzajów ryzyka. Jako właściciele restauracji i barów musimy wpuszczać niechcianych klientów. Jako członkowie prywatnych stowarzyszeń jesteśmy zmuszeni przyjmować członków postępujących wbrew ich statutom i podejmować działania, które są sprzeczne z ich zasadami. Jednym słowem, im bardziej państwo zwiększa wydatki na bezpieczeństwo »socjalne« i »publiczne«, tym bardziej traci na znaczeniu nasze prawo prywatnej własności, tym więcej naszej własności jest nam odbierane, konfiskowane, niszczone lub dewaluowane i w tym większym stopniu jesteśmy pozbawieni podstaw wszelkiej ochrony: niezależności gospodarczej, stabilności finansowej i osobistego bogactwa. Niemal każdy prezydent i chyba każdy członek Kongresu ma na sumieniu setki, tysiące bezimiennych ofiar, ludzi, którzy doświadczyli osobistej ruiny gospodarczej, bankructwa, wypadków, nagłego załamania, biedy, utraty nadziei, niewygód i frustracji.
Gdy przyjrzymy się stosunkom międzynarodowym, wyłoni się obraz jeszcze bardziej posępny. W całej historii niewiele było przypadków, żeby kontynentalna część USA została zaatakowana przez obcą armię (atak na Pearl Harbor nastąpił w wyniku amerykańskiej prowokacji). Rząd USA wyróżnił się jednak tym, że wypowiedział wojnę przeciwko znacznej części własnego społeczeństwa i przyczynił się do masakry setek tysięcy obywateli swojego państwa. Stosunki między Amerykanami a obywatelami innych krajów nie są szczególnie wrogie, ale rząd USA niemal od początku istnienia tego kraju niezmordowanie dążył do agresywnej ekspansji. Rząd USA, poczynając od wojny amerykańsko-hiszpańskiej, poprzez kulminację, którą stanowiły I i II wojna światowa, a kończąc na czasach najnowszych, był uwikłany w setki międzynarodowych konfliktów i przekształcił swój kraj w największe na świecie imperialistyczne mocarstwo. Prawie każdy prezydent urzędujący w XX wieku był także odpowiedzialny za mordowanie, zabijanie lub doprowadzenie do śmierci głodowej olbrzymiej liczby mieszkańców innych krajów. Podczas gdy nasza sytuacja stale się pogarszała, biednieliśmy i byliśmy narażeni na coraz większe niebezpieczeństwa, rząd USA poczynał sobie coraz bezczelniej i agresywniej. W imię bezpieczeństwa »narodowego«, rząd »broni« nas, mając do dyspozycji olbrzymie zapasy broni zaczepnej i broni masowej zagłady, tropiąc po całym świecie kolejnych małych i dużych »Hitlerów« oraz wszystkich sympatyków hitleryzmu.
Dane empiryczne są więc czytelne. Wiara w państwo, które chroni, jest oczywistym błędem, a amerykański eksperyment z obronnym etatyzmem zakończył się zupełną porażką. Rząd USA nie chroni nas. Przeciwnie, on sam stanowi największe zagrożenie dla naszego życia, mienia i pomyślności, a prezydent USA to najbardziej niebezpieczny, najlepiej uzbrojony człowiek na świecie, który jest w stanie doprowadzić do ruiny każdego, kto mu się przeciwstawia, i może zniszczyć cały świat.”
Hans-Hermann Hoppe, Demokracja – bóg, który zawiódł (Ekonomia i polityka demokracji, monarchii i ładu naturalnego), Warszawa 2006, s. 316-317
Gdy przyjrzymy się stosunkom międzynarodowym, wyłoni się obraz jeszcze bardziej posępny. W całej historii niewiele było przypadków, żeby kontynentalna część USA została zaatakowana przez obcą armię (atak na Pearl Harbor nastąpił w wyniku amerykańskiej prowokacji). Rząd USA wyróżnił się jednak tym, że wypowiedział wojnę przeciwko znacznej części własnego społeczeństwa i przyczynił się do masakry setek tysięcy obywateli swojego państwa. Stosunki między Amerykanami a obywatelami innych krajów nie są szczególnie wrogie, ale rząd USA niemal od początku istnienia tego kraju niezmordowanie dążył do agresywnej ekspansji. Rząd USA, poczynając od wojny amerykańsko-hiszpańskiej, poprzez kulminację, którą stanowiły I i II wojna światowa, a kończąc na czasach najnowszych, był uwikłany w setki międzynarodowych konfliktów i przekształcił swój kraj w największe na świecie imperialistyczne mocarstwo. Prawie każdy prezydent urzędujący w XX wieku był także odpowiedzialny za mordowanie, zabijanie lub doprowadzenie do śmierci głodowej olbrzymiej liczby mieszkańców innych krajów. Podczas gdy nasza sytuacja stale się pogarszała, biednieliśmy i byliśmy narażeni na coraz większe niebezpieczeństwa, rząd USA poczynał sobie coraz bezczelniej i agresywniej. W imię bezpieczeństwa »narodowego«, rząd »broni« nas, mając do dyspozycji olbrzymie zapasy broni zaczepnej i broni masowej zagłady, tropiąc po całym świecie kolejnych małych i dużych »Hitlerów« oraz wszystkich sympatyków hitleryzmu.
Dane empiryczne są więc czytelne. Wiara w państwo, które chroni, jest oczywistym błędem, a amerykański eksperyment z obronnym etatyzmem zakończył się zupełną porażką. Rząd USA nie chroni nas. Przeciwnie, on sam stanowi największe zagrożenie dla naszego życia, mienia i pomyślności, a prezydent USA to najbardziej niebezpieczny, najlepiej uzbrojony człowiek na świecie, który jest w stanie doprowadzić do ruiny każdego, kto mu się przeciwstawia, i może zniszczyć cały świat.”
Hans-Hermann Hoppe, Demokracja – bóg, który zawiódł (Ekonomia i polityka demokracji, monarchii i ładu naturalnego), Warszawa 2006, s. 316-317